Cisza po burzy

 

Milczące słowa zawisłe w powietrzu. Niewypowiedziane, niepomyślane, a i tak ranią. Pełni wzajemnej wrogości mijamy się w korytarzach życia, nie patrząc na siebie. Jedynie ból jest prawdziwy, my stajemy się złudzeniami, duchami samych siebie. Ulotni, nieprawdziwi, przesyceni cierpieniem.

Czytaj dalej

Maskarada

Interesujący, pełni tajemnic, ze swoimi sprawami poupychanymi w szufladkach umysłu. Ludzie. Ciekawi mnie, jacy są? Jak jadę z nimi autobusem, czy robię zakupy w sklepie, jeśli mam chwilę patrzę na ich twarze, szukam prawdy. Rzeczywistych emocji, realnych przeżyć. Każdy nosi w sobie swoją historię, tylko trzeba ją odkryć, dokopać się do pokładów czegoś naprawdę prawdziwego. Ludzie to zagadki, często nawet dla samych siebie.

Czytaj dalej

Dzień za dniem

Obecnie jestem w trakcie tworzenia programu warsztatów (połączenie arteterapii i kreatywności) w ramach koła naukowego oraz wolontariatu ,,PROJEKTOR- wolontariat studencki”, trochę to zajmuje. Mam nadzieję, że wszystko uda mi się zorganizować i opracować, a frekwencja dopisze. Mniej czasu na pisanie i inne aktywności, ale czasem trzeba z czegoś zrezygnować by poświęcić się bieżącym sprawom.

Czytaj dalej

Podróżując z mpk…

Ostatnio myślałam o ludzkiej życzliwości, czy jeszcze coś takiego istnieje? Szczególnie w miejskich autobusach? Czasami podróżując gdzieś w nieznane, mając chwilę na zastanowienie patrzę na swoich współpasażerów. Kto ze mną jedzie, jak wygląda, gdzie się śpieszy?

Każdy z nich wiezie swoją własną historię, swoje problemy i zachwyty. W autobusie można spotkać różnych ludzi od matek czy ojców z dziećmi, przez zabieganych studentów, ludzi śpieszących się do pracy oraz starsze osoby. Każdy zmierza w swoją stronę. W większości ludzie na siebie nie patrzą, a jeśli już obrzucają się szybkimi, mało przyjemnymi spojrzeniami. Zatrzymanie na kimś wzroku jest jakby nie na miejscu. Tłum, przepychanie się, walka o wolny fotel to codzienność miejskiego autobusu.

Jadąc na uczelnie, do pracy czy lekarza zazwyczaj nie ma miejsca na uprzejmości. Niestety. Często spotkam się z niezbyt przyjemnym zachowaniem starszych osób. Tak, właśnie starszych, a nie młodych. Powiedzenie, że ,,młodzież dziś już nie taka jak kiedyś”, ,,że brak wychowania” jakoś nie do końca mnie przekonuje. Możliwe, że ,,starsze osoby też już nie takie”, że zamiast sympatyczny staruszków i mądrych starszych pań, jadą ze mną dość mało przyjemne osoby.

W porządku, jest wiele młodych osób, które z kulturą są na bakier, zdarzają się chamskie elementy. Ale to temat na inny artykuł. Jednak ja w autobusach widzę coraz częściej inny obrazek.

Najczęściej uczniowie, czy studenci ustępują miejsca osobom, które wcale o nie proszą, nie wymuszają tego. Młody człowiek oddaje swoje miejsce z uśmiechem i cichym ,,proszę”.

A co często dostaje w zamian, kiedy może jedzie po 10 godzinach pracy, albo po całym dniu wykładów? Nierzadko z bólem głowy? Kiedy nie ma siły wstać z miejsca, kiedy zmęczenie zwala z nóg?

Ostre spojrzenia, teksty ,,że nie ustąpił”, że ,,jak tak można”, kuksańce w ramię i ogólny ostracyzm. Starsze osoby przepychają się, zajmując nie rzadko dwa, a nawet czasem trzy miejsca. Są roszczeniowe i nieprzyjemne. Komuś takiemu mam ustępować miejsca, kto nie potrafi nawet wykrztusić ,,dziękuję”, a jedynie przykre epitety?

Jest to dość smutna konkluzja. Ale jeśli płace za bilet mam równe prawo do zajęcia miejsca jak każda inna osoba, która ze mną podróżuje. Kultura, owszem skłania do ustąpienia miejsca, jednak nie zawsze mam na to siłę i ochotę.

Dlaczego obrazek miłej rozmowy z starszą panią jest coraz rzadszy? Wspominam ostatnio dwa takie wydarzenia z października. Krótka rozmowa, dwa uśmiechy, miłe ,,do widzenia i miłego dnia”. Czy to jest wydarzenie? Kiedy starszy i młodszy prowadzi pogawędkę w autobusie? Szkoda, że zamiast przyjemnej podróży często jesteśmy świadkami bitwy o wolne miejsca i nieprzyjemnej sprzeczki.

DSC01995

Zawsze za wcześnie…

,,Zapal świeczkę, za tych, których zabrał los…”Dżem

Wspomnienie

Jednego w życiu można być pewnym – śmierci. Pewność jednak to nie to samo, co oswojenie. A w tym przypadku akceptacja faktu nie równa się pogodzeniu z nim. Bo jak poradzić sobie z umieraniem? Odchodzeniem? Szczególnie bliskich, bo to przecież oni nas zostawiają. Chyba nikt jeszcze nie odpowiedział na te pytania. I ja też nie będę odkrywcza. Czasem nie da się nic powiedzieć, szczególnie w obliczu śmierci, choroby, która zabiera kawałek po kawałku lub wypadku, który w jedną chwilę obraca świat w ruiny. Milczenie pozostawia przestrzeń. Jednak nie jest to przestrzeń, której pragniemy. Czytaj dalej